sobota, 2 listopada 2013

Zupa pomidorowo-sezamowa

Inspirację do dzisiejszego dania znalazłam w przepisie Jamiego Olivera na grecką zupę z pomidorów i ryżu.
Należy ona do rozgrzewających dań jednogarnkowych, które dla mnie stanowią pożywny obiad. Wystarczy kromka ciemnego chleba posmarowanego masłem i nie potrzeba mi niczego więcej.
Przygotowuje się ją w pół godziny, a dodatek pasty tahini i fety, stanowi ciekawe urozmaicenie. W oryginalnym przepisie robi się ją ze świeżych pomidorów, ale ja zimą rzadko je kupuję, użyłam więc pomidorów pelati.  
Polecam na leniwy obiad :)


Zupa pomidorowo-sezamowa
/inspirowane przepisem Jamiego Olivera/

2 łyżki oliwy
1 puszka pomidorów pelati (400 g)
3 płaskie łyżki ryżu (w oryginale autor proponuje 185 g)
1 litr wody
60 g pasty sezamowej tahini (najlepiej bez soli)
sól i pieprz do smaku
sok z 1/2 - 1 cytryny

50 g fety
1-2 łyżki siekanej natki pietruszki
1-2 łyżki oliwy z oliwek

W garnku rozgrzać 2 łyżki oliwy. Dodać pomidory, ryż i wodę. Zagotować, następnie zmniejszyć ogień i gotować ok. 15 minut, aż ryż będzie miękki (ale nie rozgotowany).
Dodać pastę tahini, doprawić solą, pieprzem, sokiem z cytryny.
W małej miseczce wymieszać pokruszoną fetę, natkę i oliwę z oliwek.
Zupę wlać do miseczek, podawać z fetą.

Smacznego!
You might also like:



Dziś rano idę do sklepu, a śnieg prószy jak w bajce. Pod sklepem przywiązany do barierki czarny pies z puszystym ogonem. Ogon być może nie zwróciłby mojej uwagi, gdyby nie był ośnieżony bardziej niż reszta psiej sierści. Pies, z rodzaju tych, które wiedzą, gdzie ich miejsce, cierpliwie czekających pod sklepem na swojego pana. Z rodzaju tych, które nigdy nie wpadają pod samochód, bo wiedzą jak poruszać się po mieście. (Znałam nawet takiego, który zatrzymywał się przed przejściem dla pieszych, kiedy było czerwone światło).
Miałam tylko jednego psa. Narwanego i dzikiego, który pędził przez park nie zważając na moje wołania. Nieczuły na tresurę, prośby i groźby.
Miałam też koty. Wielkiego rudego kocura, któremu na pamiątkę obcięłam kiedyś wąsy (wybacz mi, kocie), bo po wakacjach wracałam do domu i chciałam mieć coś, co będzie mi o nim przypominać.
Miałam dziesiątki chomików, opłakiwanych po śmierci tak, jakby oto nastąpił koniec świata. Białe papugi, szczygłokanarki i fałszujące kanarki, które próbowały umilać sobie życie śpiewem doprowadzającym do szału.
Każde zwierzę jest jak osobna książka. Albo jeden rozdział. Niby podobne, a każde inne.
Pies, którego spotkałam dziś pod sklepem i któremu postanowiłam zrobić zdjęcie, poczuł się zażenowany tym faktem. A przynajmniej tak wyglądał.
Pies, który jeździł koleją. Lassie, wróć! Czarny kot, który miał historię swojego życia. Nieszczęsny Filonek, któremu szczur odgryzł ogon. Czarno-biały kotek, któremu Agnieszka opowiadała bajkę.
Każdy z nas ma dziesiątki własnych historii o zwierzętach, które miały w sobie coś, prawda?


Zupa marchewkowa z żółtą soczewicą, imbirem i quinoa

Zimą, bardziej niż kiedykolwiek indziej, mam ochotę na zdrowe jedzenie. Rozgrzewające zupy z imbirem, kasze, ryż, to jest to.
Przepis na tę niezwykle pożywną zupę, pochodzi z książki Anjum Anand poświęconej kuchni opartej na ajurwedzie. Jest pyszna i łatwa do ugotowania.

1,5 łyżki klarowanego masła lub oleju roślinnego
1/2 średniej cebuli, obranej i posiekanej
6 g świeżego imbiru, obranego i startego na tarce
2 małe ząbki czosnku, obrane i posiekane
1 łyżeczka mielonych nasion kolendry
1 łyżeczka mielonego kminu indyjskiego
sól i świeżo mielony pieprz do smaku
300 g marchwi, obranej i pokrojonej
2 łyżki żółtej soczewicy
650 ml wywaru jarzynowego lub wody (autorka proponuje 1/2 kostki wegetariańskiego bulionu rozpuścić w 650 ml wody, ale ja wykorzystałam bulion ugotowany na jednej włoszczyźnie)
garść świeżych listków kolendry, posiekanych

Olej rozgrzać w garnku.
Dodać cebulę, dusić aż będzie złocista, dodać czosnek, imbir, gotować 40-60 sekund. Dodać przyprawy oraz sól i pieprz, gotować 20 sekund.
Dodać marchew, soczewicę, wywar. Zagotować, zmniejszyć ogień, przykryć garnek i gotować przez 20 minut.
Zdjąć z ognia, zmiksować na gładki krem. Jeśli zupa jest zbyt gęsta, dodać więcej wody lub wywaru.
Podgrzać, ew. doprawić do smaku.
Podawać ze świeżą kolendrą.
Jeśli chcemy podać z kaszą quinoa, należy ją wcześniej ugotować wg instrukcji na opakowaniu (kasza ta gotuje się ok. 30 minut).

Smacznego!



2010-12-07


Prawdziwy barszcz wigilijny

Przed świętami zawsze ze smutkiem obserwuję w kolejce do kasy wózki sklepowe wypełnione gotowym barszczem. W kartonie albo proszku, doprawionego chemią i nie mającego nic wspólnego z tym, co lubię.
Bo przecież tradycja wigilijnego barszczu sięga dawnych czasów, a jego odmian jest wiele.
Wigilijny, rosyjski, na kwasie buraczanym, na grzybkach suszonych, na mięsie lub postny. Nie wspominam o zupach buraczanych, barszczach ukraińskich czy kremach.
Jest taka dzika roślinka, chwast raczej, który powoli wraca do łask szefów kuchni, którym bliska jest idea wskrzeszenia zapomnianych tradycji. Jest zwana barszczem i rośnie na łąkach. Z tej rośliny, bardzo, bardzo dawno temu nasi przodkowie gotowali kwaśną polewkę nazywaną barszczem.
Marja Disslowa w książce z 1938 roku wspomina, że barszczyk, który znamy współcześnie, był lekarstwem na gorączkę, a także... uśmierzał pragnienie po przepiciu.
W dawnych czasach do barszczu dodawano suszone grzyby, wędliny, śmietanę, jaja, a w czasie postu wzbogacano go o olej czy czosnek.
Przyznam, że poszłam tropem przedwojennej opowieści o barszczu i skorzystałam z podpowiedzi, co wolno, a co nie pasuje. I zrobiłam najpyszniejszy barszcz na świecie.
Później konsultowałam się z Mamą, która w przygotowaniu czystego barszczu jest niedościgniona i okazało się, że nasze wersje różnią się właściwie nieznacznie.
Są dwie wersje przygotowania buraków: jedna zakłada upieczenie ich przed dodaniem do zupy, druga: gotowanie ich w wywarze. Jestem za tą drugą opcją, bo mimo przestróg, że barszcz traci kolor wiem, że wystarczy nie gotować go zbyt długo, by był dokładnie taki, jak trzeba.
Poprawić kolor barszczu można albo sokiem ze świeżego buraka albo sokiem z czarnych porzeczek.


Barszcz wigilijny

1 włoszczyzna: seler, pietruszka, kapusta, cebula
2 ząbki czosnku, obrane, ale całe
1 kg buraków, obranych i startych na średniej tarce
2 łyżki octu
2 jabłka ze skórką, pokrojone na ćwiartki, pozbawione gniazd nasiennych
5 ziarenek ziela angielskiego
5 ziarenek pieprzu
1 listek laurowy
2 goździki
5 suszonych grzybków
1/2 łyżeczki suszonego majeranku
150-200 ml soku z czarnej porzeczki (polecam ekologiczne)
woda

Przygotować duży garnek (używam takiego o pojemności 4 litrów).
Wrzucić do niego buraki, jabłka, włoszczyznę (obraną, ale nie pokrojoną) i zalać wodą tak, by sięgała 3-4 cm powyżej warzyw. Dodać ziele angielskie, pieprz, czosnek, grzyby, ocet i goździki.
Zagotować, zmniejszyć ogień i gotować tak długo, aż buraki puszczą dużo soku i warzywa będą miękkie (zajmie to ok. 30 minut).
Wyłączyć. Dodać roztarty w palcach majeranek i zostawić na noc. Ja zostawiam w temperaturze pokojowej, ale można schować do lodówki.
Następnego dnia przelać barszcz przez sito, lekko podgrzać i doprawić go sokiem z czarnej porzeczki, solą i pieprzem. Jeśli chcemy, możemy dodać jeszcze odrobinę majeranku.
Barszczyk najlepiej podawać w filiżankach do barszczu, dzięki temu unikniemy zachlapania ubrania i krochmalonych obrusów ;)
Smacznego!
P.S. Lubię, kiedy w barszczu jest dużo majeranku, ale oczywiście nie trzeba go tak hojnie nim posypywać jak ja to zrobiłam.

Ulubione zupy, ulubiony barszcz.


Zupy to bez wątpienia nasza specjalność. Uważam, że Polacy mogą pochwalić się naprawdę szeroką gamą tego dania. Spójrzmy - począwszy od mlecznych, przez owocowe, później kwaśne, ostre, słodkawe. Od lekkich bulionów, przez rosoły, zawiesiste gulasze i kremy. Chyba nie ma nic lepszego i bardziej zaspokajającego pierwszy głód niż talerz domowej zupy podany z kromką chleba, ryżem lub makaronem.
Lubię przeróżne zupy. Gotuję je prawie codziennie, zdarza mi się jeść je na śniadanie.
Jedną z moich ulubionych jest barszcz. Nie umiałam gotować dobrego barszczu, więc poprosiłam kogoś, kto robi to lepiej ode mnie, o lekcję. W tym czasie wszystko dokładnie spisałam.
Lubię różne rodzaje barszczu: delikatny barszczyk do popijania krokietów czy kulebiaka, barszcz, do którego można dodać kilka łyżek puree ziemniaczanego i śmietanę, ukraiński. Dzisiejszy jest prostą, domową wersją. Czasem używam bulionowych kostek ekologicznych, nigdy tych z glutaminianem sodu, którego nie akceptuję w swojej kuchni.
Ciekawa jestem, jakie są Wasze ulubione zupy. Podzielicie się ze mną?
Miłego weekendu!



Mój ulubiony barszcz

2 średniej wielkości marchewki
1 cebula, obrana i drobno posiekana
3 średniej wielkości ziemniaki
5 niezbyt dużych buraków
ok 1,2 -1,5 litra* wywaru warzywnego lub wody (można dodać 1 ekologiczną kostkę bulionową bez glutaminianu sodu)
2- 3 łyżki masła do podsmażenia warzyw
2-3 łyżki oliwy lub oleju
1 mały koncentrat pomidorowy (ok. 30-50 g)
1 pęczek posiekanego koperku
1/2 opakowania śmietany

Na patelni rozpuszczamy masło i olej. Dodajemy obrane i startą na tarce marchew i posiekaną cebulę. Dusimy kilka minut, aż warzywa zmiękną. Dodajemy koncentrat pomidorowy i ew. kostkę bulionową.
W tym czasie obieramy buraczki i kroimy je w słupki. Zalewamy wywarem lub wodą i gotujemy ok. 10-15 minut - kiedy się zagotuje, wsypujemy 1 łyżeczkę cukru i soli (jeśli używamy kostkę, sól pomijamy).
Ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę i gotujemy do miękkości w odolonej wodzie.
Warzywa dodajemy do garnka, gotujemy kilka minut, dodajemy ziemniaki. Na końcu siekany koperek i kilka łyżek śmietany wymieszanej wcześniej w miseczce z barszczem.

Smacznego!

*ilość zależy od wielkości warzyw, może okazać się, że należy wlać nieco więcej





Dziś krótko. Zapraszam na moją ulubioną zupę brokułową.
Do przeczytania jutro. Miłego wieczoru!

Moja ulubiona zupa brokułowa

1 łyżka masła + 1 łyżka oliwy z oliwek
1 cebulka dymka lub kawałek zwykłej cebuli, drobno pokrojonej
1 ząbek czosnku, zgnieciony lub pokrojony w cienkie plasterki
300-400 g ziemniaków, obranych i pokrojonych w kostkę
400 g brokułów, bez łodygi
1 litr wywaru warzywnego, drobiowego lub wody (można dodać ekologiczną kostkę bulionową bez glutaminianu sodu)
2 łyżki kremowego serka (mascarpone, ricotta, kozi) lub śmietany
sól i pieprz do smaku
grzanki*

W garnku podgrzać masło z oliwą. Dodać cebulę i ziemniaki, poddusić 10 minut na małym ogniu często mieszając. Dodać wywar i brokuły. Przykryć garnek przykrywką i gotować 15 minut, aż warzywa zmiękną. Lekko ostudzić, zmiksować, dodać ser i doprawić.
Podawać z grzankami.

Smacznego!
             










Zupa soczewicowa z cynamonem

Zupy soczewicowe, które zwykle widuję w restauracjach, są ciężkie i zawiesiste.
Ja proponuję coś lżejszego, z cynamonem, lekkim jogurtem i odrobiną indyjskich przypraw.
Jogurt można zastąpić mlekiem kokosowym.
Życzę Wam udanego weekendu.


Zupa z czerwonej soczewicy, z cynamonem i jogurtem
/inspirowane przepisem z książki Splendid Soups/

1 średniej wielkości cebula (najlepiej cukrowa), obrana i poszatkowana
1 ząbek czosnku, obrany i drobno pokrojony
1/2 łyżeczki suszonego tymianku
1/4 łyżeczki mielonej kurkumy
2 łyżki masła
3/4 szklanki czerwonej soczewicy, dobrze opłukanej pod bieżącą wodą
1-1,5 litra wywaru warzywnego (lub wody i ekologiczna kostka rosołowa bez glutaminianu sodu)
1/4 łyżeczki nitek szafranu
3/4 kubka lekkiego jogurtu naturalnego

Przyprawa do zupy (tadka)

2 łyżki masła
3/4 łyżeczki mielonego zielonego kardamonu
1/4 łyżeczki cynamonu
1/4 łyżeczki mielonych goździków
1/4 łyżeczki świeżo mielonego pieprzu
1/8 łyżeczki gałki muszkatołowej

Najpierw należy zrobić przyprawę do zupy:
W małym garnuszku roztopić masło, dodać wszystkie przyprawy i podsmażyć kilka minut (3-4).

W garnku roztopić masło, dodać czosnek, cebulę, tymianek i kurkumę i gotować ok. 10 minut, mieszając.
Dodać soczewicę, wywar (lub wodę), szafran, przykryć garnek, zagotować. Zmniejszyć ogień, gotować 30 minut, aż warzywa zmiękną.
Zupę można zmiksować (ja tego nie robię), nstępnie dodać przyprawę, wymieszać.
Podawać z łyżką jogurtu i ewentualnie świeżą kolendrą.

Smacznego!

Zimowa zupa z soczewicą i makaronem

Ze składników, które na pewno masz w kuchennej szafce. Dla mnie idealna na weekend, kiedy zjadłabym coś szybkiego i sycącego.

Zupa z soczewicą i makaronem
Modyfikowany na podst. przepisu Jamiego Olivera
ok. 4 porcji

1 cebula, posiekana
2 ząbki czosnku, drobno pokrojone
oliwa z oliwek
400 g pomidorów z puszki
1 łyżeczka płatków chilli
300 g drobnego makaronu np. ditalini lub innego
do podania: tarty parmezan (użyłam Mozarelli)

400 g soczewicy (użyłam 200 g)
1 mała cebula, przekrojona
łodyga selera naciowego
1 listek laurowy

Soczewicę ugotować w lekko osolonej wodzie w garnku z cebulą, selerem, listkiem laurowym - zajmie to ok. 25-30 minut.
Cebulę i czosnek podsmażyć na kilku łyżkach oliwy na średnim ogniu, aż zmiękną. Dodać pomidory, chilli i gotować ok. 10 minut.
Dodać ugotowaną soczewicę plus ok. litra wody i gotować kolejne 10 minut.
W międzyczasie ugotować makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
Odcedzić dodać do zupy, gotować 2-3 minuty.
Podawać posypane serem i polane odrobiną oliwy z oliwek.
Smacznego!


.

Zupa pomidorowo-sezamowa

Inspirację do dzisiejszego dania znalazłem w przepisie Jamiego Olivera na grecką zupę z pomidorów i ryżu.
Należy ona do rozgrzewających dań jednogarnkowych, które dla mnie stanowią pożywny obiad. Wystarczy kromka ciemnego chleba posmarowanego masłem i nie potrzeba mi niczego więcej.
Przygotowuje się ją w pół godziny, a dodatek pasty tahini i fety, stanowi ciekawe urozmaicenie. W oryginalnym przepisie robi się ją ze świeżych pomidorów, ale ja zimą rzadko je kupuję, użyłam więc pomidorów pelati.  
Polecam na leniwy obiad :)


Prawdziwy barszcz wigilijny

Przed świętami zawsze ze smutkiem obserwuję w kolejce do kasy wózki sklepowe wypełnione gotowym barszczem. W kartonie albo proszku, doprawionego chemią i nie mającego nic wspólnego z tym, co lubię.
Bo przecież tradycja wigilijnego barszczu sięga dawnych czasów, a jego odmian jest wiele.
Wigilijny, rosyjski, na kwasie buraczanym, na grzybkach suszonych, na mięsie lub postny. Nie wspominam o zupach buraczanych, barszczach ukraińskich czy kremach.
Jest taka dzika roślinka, chwast raczej, który powoli wraca do łask szefów kuchni, którym bliska jest idea wskrzeszenia zapomnianych tradycji. Jest zwana barszczem i rośnie na łąkach. Z tej rośliny, bardzo, bardzo dawno temu nasi przodkowie gotowali kwaśną polewkę nazywaną barszczem.
Marja Disslowa w książce z 1938 roku wspomina, że barszczyk, który znamy współcześnie, był lekarstwem na gorączkę, a także... uśmierzał pragnienie po przepiciu.
W dawnych czasach do barszczu dodawano suszone grzyby, wędliny, śmietanę, jaja, a w czasie postu wzbogacano go o olej czy czosnek.
Przyznam, że poszłam tropem przedwojennej opowieści o barszczu i skorzystałam z podpowiedzi, co wolno, a co nie pasuje. I zrobiłam najpyszniejszy barszcz na świecie.
Później konsultowałam się z Mamą, która w przygotowaniu czystego barszczu jest niedościgniona i okazało się, że nasze wersje różnią się właściwie nieznacznie.
Są dwie wersje przygotowania buraków: jedna zakłada upieczenie ich przed dodaniem do zupy, druga: gotowanie ich w wywarze. Jestem za tą drugą opcją, bo mimo przestróg, że barszcz traci kolor wiem, że wystarczy nie gotować go zbyt długo, by był dokładnie taki, jak trzeba.
Poprawić kolor barszczu można albo sokiem ze świeżego buraka albo sokiem z czarnych porzeczek.

1 włoszczyzna: seler, pietruszka, kapusta, cebula
2 ząbki czosnku, obrane, ale całe
1 kg buraków, obranych i startych na średniej tarce
2 łyżki octu
2 jabłka ze skórką, pokrojone na ćwiartki, pozbawione gniazd nasiennych
5 ziarenek ziela angielskiego
5 ziarenek pieprzu
1 listek laurowy
2 goździki
5 suszonych grzybków
1/2 łyżeczki suszonego majeranku
150-200 ml soku z czarnej porzeczki (polecam ekologiczne)
woda

Przygotować duży garnek (używam takiego o pojemności 4 litrów).
Wrzucić do niego buraki, jabłka, włoszczyznę (obraną, ale nie pokrojoną) i zalać wodą tak, by sięgała 3-4 cm powyżej warzyw. Dodać ziele angielskie, pieprz, czosnek, grzyby, ocet i goździki.
Zagotować, zmniejszyć ogień i gotować tak długo, aż buraki puszczą dużo soku i warzywa będą miękkie (zajmie to ok. 30 minut).
Wyłączyć. Dodać roztarty w palcach majeranek i zostawić na noc. Ja zostawiam w temperaturze pokojowej, ale można schować do lodówki.
Następnego dnia przelać barszcz przez sito, lekko podgrzać i doprawić go sokiem z czarnej porzeczki, solą i pieprzem. Jeśli chcemy, możemy dodać jeszcze odrobinę majeranku.
Barszczyk najlepiej podawać w filiżankach do barszczu, dzięki temu unikniemy zachlapania ubrania i krochmalonych obrusów ;)
Smacznego!
P.S. Lubię, kiedy w barszczu jest dużo majeranku, ale oczywiście nie trzeba go tak hojnie nim posypywać jak ja to zrobiłam.

Mój ulubiony barszcz

2 średniej wielkości marchewki
1 cebula, obrana i drobno posiekana
3 średniej wielkości ziemniaki
5 niezbyt dużych buraków
ok 1,2 -1,5 litra* wywaru warzywnego lub wody (można dodać 1 ekologiczną kostkę bulionową bez glutaminianu sodu)
2- 3 łyżki masła do podsmażenia warzyw
2-3 łyżki oliwy lub oleju
1 mały koncentrat pomidorowy (ok. 30-50 g)
1 pęczek posiekanego koperku
1/2 opakowania śmietany

Na patelni rozpuszczamy masło i olej. Dodajemy obrane i startą na tarce marchew i posiekaną cebulę. Dusimy kilka minut, aż warzywa zmiękną. Dodajemy koncentrat pomidorowy i ew. kostkę bulionową.
W tym czasie obieramy buraczki i kroimy je w słupki. Zalewamy wywarem lub wodą i gotujemy ok. 10-15 minut - kiedy się zagotuje, wsypujemy 1 łyżeczkę cukru i soli (jeśli używamy kostkę, sól pomijamy).
Ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę i gotujemy do miękkości w odolonej wodzie.
Warzywa dodajemy do garnka, gotujemy kilka minut, dodajemy ziemniaki. Na końcu siekany koperek i kilka łyżek śmietany wymieszanej wcześniej w miseczce z barszczem.

Smacznego

piątek, 1 listopada 2013

Śliwki węgierki w syropie

Śliwki węgierki w syropie - SKŁADNIKI:

  • 3 kg śliwek węgierek
  • 1 kg cukru
  • 2 szklanki wody           Śliwki węgierki w syropie - PRZYGOTOWANIE:
    Umyte śliwki przekroić wzdłuż na połówki, usunąć pestki. Do garnka wlać wodę, wsypać cukier i zagotować syrop. Połówki śliwek ciasno układać w słoikach, napełnić gorącym syropem i zakręcić zakrętki. Włożyć do garnka, wlać ciepłą wodę i pasteryzować około 20 minut. Przechowywać w chłodnym miejscu.
    < zobacz Śliwy >

Zdrowy sok z borówek - SKŁADNIKI:

  • 5 kg borówek amerykańskich
  • 1 kg cukru                     Zdrowy sok z borówek - PRZYGOTOWANIE:
    Borówki przebieram dokładnie, myję i osuszam na sitku, po czym miksuję porcjami na jednolitą masę. Powstałą miazgą napełniam duży 3 litrowy słoik.
    Do zmiażdżonych borówek wsypuję cukier i dokładnie mieszam. Następnie odstawiam borówki z cukrem pod przykry­ciem na 24 godziny. Zawartość sło­ika mieszam od czasu do czasu w ciągu doby. Po tym czasie borówki przecedzam przez sito. Potem przy pomocy wygotowanego płóciennego wo­reczka wyciskam dłońmi sok z borówek. Mieszam sok i wlewam do wyparzonych suchych słoików. Zamykam szczelnie każdy słoiczek i przechowuję w lodówce.
    <patrz borówka wysoka>