Inspirację do
dzisiejszego dania znalazłam w przepisie Jamiego Olivera na grecką zupę z
pomidorów i ryżu.
Należy ona do
rozgrzewających dań jednogarnkowych, które dla mnie stanowią pożywny obiad.
Wystarczy kromka ciemnego chleba posmarowanego masłem i nie potrzeba mi niczego
więcej.
Przygotowuje się ją w
pół godziny, a dodatek pasty tahini i fety, stanowi ciekawe urozmaicenie. W
oryginalnym przepisie robi się ją ze świeżych pomidorów, ale ja zimą rzadko je
kupuję, użyłam więc pomidorów pelati.
Polecam na leniwy
obiad :)
Zupa pomidorowo-sezamowa
/inspirowane przepisem Jamiego Olivera/
2 łyżki oliwy
1 puszka pomidorów pelati (400 g)
3 płaskie łyżki ryżu (w oryginale autor proponuje 185 g)
1 litr wody
60 g pasty sezamowej tahini (najlepiej bez soli)
sól i pieprz do smaku
sok z 1/2 - 1 cytryny
50 g fety
1-2 łyżki siekanej natki pietruszki
1-2 łyżki oliwy z oliwek
W garnku rozgrzać 2 łyżki oliwy. Dodać pomidory, ryż i wodę. Zagotować, następnie zmniejszyć ogień i gotować ok. 15 minut, aż ryż będzie miękki (ale nie rozgotowany).
Dodać pastę tahini, doprawić solą, pieprzem, sokiem z cytryny.
W małej miseczce wymieszać pokruszoną fetę, natkę i oliwę z oliwek.
Zupę wlać do miseczek, podawać z fetą.
Smacznego!
Dziś rano idę do
sklepu, a śnieg prószy jak w bajce. Pod sklepem przywiązany do barierki czarny
pies z puszystym ogonem. Ogon być może nie zwróciłby mojej uwagi, gdyby nie był
ośnieżony bardziej niż reszta psiej sierści. Pies, z rodzaju tych, które wiedzą,
gdzie ich miejsce, cierpliwie czekających pod sklepem na swojego pana. Z rodzaju
tych, które nigdy nie wpadają pod samochód, bo wiedzą jak poruszać się po
mieście. (Znałam nawet takiego, który zatrzymywał się przed przejściem dla
pieszych, kiedy było czerwone światło).
Miałam tylko jednego psa. Narwanego
i dzikiego, który pędził przez park nie zważając na moje wołania. Nieczuły na
tresurę, prośby i groźby.Miałam też koty. Wielkiego rudego kocura, któremu na pamiątkę obcięłam kiedyś wąsy (wybacz mi, kocie), bo po wakacjach wracałam do domu i chciałam mieć coś, co będzie mi o nim przypominać.
Miałam dziesiątki chomików, opłakiwanych po śmierci tak, jakby oto nastąpił koniec świata. Białe papugi, szczygłokanarki i fałszujące kanarki, które próbowały umilać sobie życie śpiewem doprowadzającym do szału.
Każde zwierzę jest jak osobna książka. Albo jeden rozdział. Niby podobne, a każde inne.
Pies, którego spotkałam dziś pod sklepem i któremu postanowiłam zrobić zdjęcie, poczuł się zażenowany tym faktem. A przynajmniej tak wyglądał.
Pies, który jeździł koleją. Lassie, wróć! Czarny kot, który miał historię swojego życia. Nieszczęsny Filonek, któremu szczur odgryzł ogon. Czarno-biały kotek, któremu Agnieszka opowiadała bajkę.
Każdy z nas ma dziesiątki własnych historii o zwierzętach, które miały w sobie coś, prawda?
Zupa marchewkowa z żółtą soczewicą, imbirem i quinoa
Zimą, bardziej niż kiedykolwiek indziej, mam ochotę na zdrowe jedzenie. Rozgrzewające zupy z imbirem, kasze, ryż, to jest to.
Przepis na tę niezwykle pożywną zupę, pochodzi z książki Anjum Anand poświęconej kuchni opartej na ajurwedzie. Jest pyszna i łatwa do ugotowania.
1,5 łyżki klarowanego masła lub oleju roślinnego
1/2 średniej cebuli, obranej i posiekanej
6 g świeżego imbiru, obranego i startego na tarce
2 małe ząbki czosnku, obrane i posiekane
1 łyżeczka mielonych nasion kolendry
1 łyżeczka mielonego kminu indyjskiego
sól i świeżo mielony pieprz do smaku
300 g marchwi, obranej i pokrojonej
2 łyżki żółtej soczewicy
650 ml wywaru jarzynowego lub wody (autorka proponuje 1/2 kostki wegetariańskiego bulionu rozpuścić w 650 ml wody, ale ja wykorzystałam bulion ugotowany na jednej włoszczyźnie)
garść świeżych listków kolendry, posiekanych
Olej rozgrzać w garnku.
Dodać cebulę, dusić aż będzie złocista, dodać czosnek, imbir, gotować 40-60 sekund. Dodać przyprawy oraz sól i pieprz, gotować 20 sekund.
Dodać marchew, soczewicę, wywar. Zagotować, zmniejszyć ogień, przykryć garnek i gotować przez 20 minut.
Zdjąć z ognia, zmiksować na gładki krem. Jeśli zupa jest zbyt gęsta, dodać więcej wody lub wywaru.
Podgrzać, ew. doprawić do smaku.
Podawać ze świeżą kolendrą.
Jeśli chcemy podać z kaszą quinoa, należy ją wcześniej ugotować wg instrukcji na opakowaniu (kasza ta gotuje się ok. 30 minut).
Smacznego!
2010-12-07
Prawdziwy barszcz wigilijny
Bo przecież tradycja wigilijnego barszczu sięga dawnych czasów, a jego odmian jest wiele.
Wigilijny, rosyjski, na kwasie buraczanym, na grzybkach suszonych, na mięsie lub postny. Nie wspominam o zupach buraczanych, barszczach ukraińskich czy kremach.
Jest taka dzika roślinka, chwast raczej, który powoli wraca do łask szefów kuchni, którym bliska jest idea wskrzeszenia zapomnianych tradycji. Jest zwana barszczem i rośnie na łąkach. Z tej rośliny, bardzo, bardzo dawno temu nasi przodkowie gotowali kwaśną polewkę nazywaną barszczem.
Marja Disslowa w książce z 1938 roku wspomina, że barszczyk, który znamy współcześnie, był lekarstwem na gorączkę, a także... uśmierzał pragnienie po przepiciu.
W dawnych czasach do barszczu dodawano suszone grzyby, wędliny, śmietanę, jaja, a w czasie postu wzbogacano go o olej czy czosnek.
Przyznam, że poszłam tropem przedwojennej opowieści o barszczu i skorzystałam z podpowiedzi, co wolno, a co nie pasuje. I zrobiłam najpyszniejszy barszcz na świecie.
Później konsultowałam się z Mamą, która w przygotowaniu czystego barszczu jest niedościgniona i okazało się, że nasze wersje różnią się właściwie nieznacznie.
Są dwie wersje przygotowania buraków: jedna zakłada upieczenie ich przed dodaniem do zupy, druga: gotowanie ich w wywarze. Jestem za tą drugą opcją, bo mimo przestróg, że barszcz traci kolor wiem, że wystarczy nie gotować go zbyt długo, by był dokładnie taki, jak trzeba.
Poprawić kolor barszczu można albo sokiem ze świeżego buraka albo sokiem z czarnych porzeczek.
Barszcz wigilijny
1 włoszczyzna: seler, pietruszka, kapusta,
cebula
2 ząbki czosnku, obrane, ale całe
1 kg buraków, obranych i startych na średniej
tarce
2 łyżki octu
2 jabłka ze skórką, pokrojone na ćwiartki,
pozbawione gniazd nasiennych
5 ziarenek ziela angielskiego
5 ziarenek pieprzu
1 listek laurowy
2 goździki
5 suszonych grzybków
1/2 łyżeczki suszonego majeranku
150-200 ml soku z czarnej porzeczki (polecam
ekologiczne)
woda
Przygotować duży garnek (używam takiego o
pojemności 4 litrów).
Wrzucić do niego buraki, jabłka, włoszczyznę
(obraną, ale nie pokrojoną) i zalać wodą tak, by sięgała 3-4 cm powyżej warzyw.
Dodać ziele angielskie, pieprz, czosnek, grzyby, ocet i goździki.
Zagotować, zmniejszyć ogień i gotować tak długo,
aż buraki puszczą dużo soku i warzywa będą miękkie (zajmie to ok. 30
minut).
Wyłączyć. Dodać roztarty w palcach majeranek i
zostawić na noc. Ja zostawiam w temperaturze pokojowej, ale można schować do
lodówki.
Następnego dnia przelać barszcz przez sito,
lekko podgrzać i doprawić go sokiem z czarnej porzeczki, solą i pieprzem. Jeśli
chcemy, możemy dodać jeszcze odrobinę majeranku.
Barszczyk najlepiej podawać w filiżankach do
barszczu, dzięki temu unikniemy zachlapania ubrania i krochmalonych obrusów
;)
Smacznego!
P.S. Lubię, kiedy w barszczu jest dużo
majeranku, ale oczywiście nie trzeba go tak hojnie nim posypywać jak ja to
zrobiłam.
Ulubione zupy, ulubiony barszcz.
Zupy to bez wątpienia
nasza specjalność. Uważam, że Polacy mogą pochwalić się naprawdę szeroką gamą
tego dania. Spójrzmy - począwszy od mlecznych, przez owocowe, później kwaśne,
ostre, słodkawe. Od lekkich bulionów, przez rosoły, zawiesiste gulasze i kremy.
Chyba nie ma nic lepszego i bardziej zaspokajającego pierwszy głód niż talerz
domowej zupy podany z kromką chleba, ryżem lub makaronem.
Lubię przeróżne
zupy. Gotuję je prawie codziennie, zdarza mi się jeść je na śniadanie.Jedną z moich ulubionych jest barszcz. Nie umiałam gotować dobrego barszczu, więc poprosiłam kogoś, kto robi to lepiej ode mnie, o lekcję. W tym czasie wszystko dokładnie spisałam.
Lubię różne rodzaje barszczu: delikatny barszczyk do popijania krokietów czy kulebiaka, barszcz, do którego można dodać kilka łyżek puree ziemniaczanego i śmietanę, ukraiński. Dzisiejszy jest prostą, domową wersją. Czasem używam bulionowych kostek ekologicznych, nigdy tych z glutaminianem sodu, którego nie akceptuję w swojej kuchni.
Ciekawa jestem, jakie są Wasze ulubione zupy. Podzielicie się ze mną?
Miłego weekendu!
Mój ulubiony barszcz
2 średniej wielkości marchewki
1 cebula, obrana i drobno posiekana
3 średniej wielkości ziemniaki
5 niezbyt dużych buraków
ok 1,2 -1,5 litra* wywaru warzywnego lub wody (można dodać 1 ekologiczną kostkę bulionową bez glutaminianu sodu)
2- 3 łyżki masła do podsmażenia warzyw
2-3 łyżki oliwy lub oleju
1 mały koncentrat pomidorowy (ok. 30-50 g)
1 pęczek posiekanego koperku
1/2 opakowania śmietany
Na patelni rozpuszczamy masło i olej. Dodajemy obrane i startą na tarce marchew i posiekaną cebulę. Dusimy kilka minut, aż warzywa zmiękną. Dodajemy koncentrat pomidorowy i ew. kostkę bulionową.
W tym czasie obieramy buraczki i kroimy je w słupki. Zalewamy wywarem lub wodą i gotujemy ok. 10-15 minut - kiedy się zagotuje, wsypujemy 1 łyżeczkę cukru i soli (jeśli używamy kostkę, sól pomijamy).
Ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę i gotujemy do miękkości w odolonej wodzie.
Warzywa dodajemy do garnka, gotujemy kilka minut, dodajemy ziemniaki. Na końcu siekany koperek i kilka łyżek śmietany wymieszanej wcześniej w miseczce z barszczem.
Smacznego!
*ilość zależy od wielkości warzyw, może okazać się, że należy wlać nieco więcej
Dziś krótko. Zapraszam na moją ulubioną zupę brokułową.
Do przeczytania jutro. Miłego wieczoru!
Moja ulubiona zupa brokułowa
1 łyżka masła + 1 łyżka oliwy z oliwek
1 cebulka dymka lub kawałek zwykłej cebuli, drobno pokrojonej
1 ząbek czosnku, zgnieciony lub pokrojony w cienkie plasterki
300-400 g ziemniaków, obranych i pokrojonych w kostkę
400 g brokułów, bez łodygi
1 litr wywaru warzywnego, drobiowego lub wody (można dodać ekologiczną kostkę bulionową bez glutaminianu sodu)
2 łyżki kremowego serka (mascarpone, ricotta, kozi) lub śmietany
sól i pieprz do smaku
grzanki*
W garnku podgrzać masło z oliwą. Dodać cebulę i ziemniaki, poddusić 10 minut na małym ogniu często mieszając. Dodać wywar i brokuły. Przykryć garnek przykrywką i gotować 15 minut, aż warzywa zmiękną. Lekko ostudzić, zmiksować, dodać ser i doprawić.
Podawać z grzankami.
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz